W dzisiejszych czasach ciągła pogoń jest codziennością, z którą każdy z nas ma do czynienia. Zwykłe poranne zbieranie się do pracy już dla niektórych jest wyzwaniem ze względu na nieoczekiwane sytuacje, które dość często są niezależne od nas. Nasze codzienne zobowiązania nie pozwalają nam na spóźnienie do pracy, bądź nie wykonanie wszystkich zadań zleconych podczas dnia. Z tym samym borykają się logistycy realizujący transporty just in time. Presja czasu, ciągłe zmiany na które trzeba szybko  i skutecznie reagować.

Just in time, czyli z czym to się je

Jak sama nazwa wskazuje „just in time” to realizacja usługi w wyznaczonym terminie bez możliwości jej negocjacji. Wpływ mają na to zarówno oszczędności wiążące się z zmniejszeniem kosztów  magazynowania,  jak i rygorystyczne kontrakty. W skrócie dostawy just in time to po prostu pieniądze, za którymi dąży każdy z nas.

Nie zanudzając teoriami zastanówmy się czy jest możliwe, aby zrezygnować z takich rozwiązań i uspokoić trochę pracę osób związanych z tym tematem. Weźmy prosty przykład piekarza odpowiadającego za produkcję pieczywa do sklepów. Z jednej strony jego praca zależna jest od młynarza, jak i jego dostawcy, z drugiej strony czas wypieku musi odpowiednio sprecyzowany, aby transport z świeżym i gorącym  pieczywem dotarł kolejnego dnia na wyznaczona godzinę do sklepu. Gdyby ktokolwiek z tego krótkiego łańcuszka nie wywiązał się z terminu wówczas przykładowy piekarz poniósłby ogromne koszty z czasem prowadzące do zamknięcia biznesu. Czy są jednak w dzisiejszych czasach branże, w których dostawy just in time nie występują? Zastanawiałem się na tym tematem bardzo długo i wydaje mi się, że czasy spokojnej realizacji transportu już dawno minęły. Co prawda zdążają się jednorazowe przypadki, gdzie np. osobie prywatnej nie zależy na terminie dostaw jednak są to zazwyczaj sporadyczne sytuacje w transporcie kurierskim.

Prefabrykaty płyną przez Bałtyk

Dostawy just in time są już dziś codziennością, której zarówno kierowcy, spedytorzy jak i logistycy muszą się sprostać. Realizacja usług transporotowych w tej koncepcji jest szczególnie ważna w branży produkcyjnej i budowlanej. Brak dostawy, a co się z tym wiąże brak materiału potrzebnego do dalszej pracy, wstrzymuje odbiorcę i jego sprzęt, generuje koszty, które stanowią zagrożenie dla budżetu całej inwestycji.

 

Na naczepy typu Inloader możemy ładować ściany do wysokości aż 4,20m! Jednocześnie praca kierowców przy obsłudze „betonów” należy do najtrudniejszych, najcięższych i…najbardziej monotonnych.

Codziennie mam do czynienia z dostawami prefabrykatów betonowych, pod które budowy w Szwecji zamawiają konkretne maszyny. Spóźnienie bądź błąd w dostawie zatrzymuje wszystkich ludzi, ponieważ np. brak filigranów, wiąże się z zatrzymaniem betonu, który zamówiony jest również na konkretny termin. Nie ma tutaj mowy o pomyłkach, ponieważ surowiec jakim jest beton jak wszyscy wiedzą nie może zostać rozładowany i „poczekać” na dostawę elementów betonowych. Dodatkowo firmy robiąc przetargi już w fazie kwotowania zaczynają bardzo ściśle budżetować harmonogram, ponieważ każdy dzień pracy ludzi i maszyn to koszty. Identycznie jest w przypadku szeroko rozumianej produkcji. Brak jednego składnika do stworzenia wyrobu gotowego zatrzymuje proces produkcji, a towar w ogóle nie może być wytworzony bądź też jest bezwartościowy, ponieważ nie spełnia wymogu klientów.

Jak to zaplanować

Optymalne zaplanowanie dostaw just in time wymaga od logistyka ogromnej wiedzy nie tylko na tematy związane czysto z transportem czyli korytarz i odległość z punktu A do punktu B, możliwości kierowcy i sprzętu, ewentualne odprawy celne czy rezerwacja przepraw promowych. Wydaje mi się, że osoba taka musi być multidyscyplinarna aby osiągnąć sukces, który przełoży się na satysfakcję i rozwój biznesu klienta. Niestety dostawy w całym procesie powstawania gotowego wyrobu są najtrudniejsze. Z jednej strony masz terminy podstawienia się na załadunek i dostawy, z drugiej strony dość często dwa podmioty – producent i odbiorca. Pomimo tego, że grają do przysłowiowej jednej bramki mają dość odmienne podejście. Logistyk jako osoba pośrodku całego procesu, musi zarówno znać specyfikę produkowanego towaru, jak i zaplanować to tak, aby w razie wystąpienia nieoczekiwanych czynników podczas drogi towar nie uległ zniszczeniu oraz dotarł na miejsce i na czas zgodnie z oczekiwaniem odbiorcy. Multidyscyplinarność polega tutaj na zrozumieniu produktu, cech charakterystycznych załadowcy, od których zaczyna się cała przygoda aby osiągnąć cel najważniejszy: sukces dostawy.

 

Wizyty na miejscu inwestycji, dobry kontakt z Kierownikami budów to jeden z elementów skutecznej komunikacji w procesie obsługi logistycznej dostaw just-in-time.

Nie jedna osoba zapewne powie, że wyolbrzymiam wymagania związane z planowaniem i koordynowaniem transportu. Moje doświadczenie uczy jednak, że pomimo prób ustalenia pewnych warunków ramowych jak np. podpisywanie umów z określeniem czasu załadunku/rozładunku, a co za tym idzie możliwością przesuwania dostaw jeśli załadowca nie jest w stanie zmieścić się w wyznaczonym czasie – pozostaje to w większości przypadków teorią, która nie przekłada się na praktykę. W rzeczywistości elastyczność obsługi i radzenie sobie z ciągłymi zmianami to w branży budowlanej podstawowa kwestia oczekiwana od firmy transportowej, poza optymalizacją kosztów.

Skala ma znaczenie

Przy planowaniu kilkunastu międzynarodowych transportów dziennie w trybie  just in time każde opóźnienie bądź zmiana daty wpływa na inne samochody. Efekt domina. Dlatego głównym wyzwaniem jest dostarczenie towaru na czas pomimo wszystkich utrudnień. Nie znając specyfikacji towaru nie ma mowy, aby w momencie gdy brakuje odpowiedniego sprzętu zamienić go na inny. Takie sytuacje się również zdarzają i wówczas zamiast specjalistycznej naczepy można użyć normalnej, jednak trzeba to tak przeplanować , aby towar mógł się zmieścić, a zestaw spełniał wymogi formalne przewidziane w danych krajach.

 

Szwedzkie władze planują oddawać 100 tys. mieszkań rocznie. Najtańsza i najszybsza technologia budowania to właśnie struktury prefabrykowane.

Planista musi oprócz dużej wiedzy i sprytu, być osobą opanowaną i odporną na stres. Nie można w sytuacji awarii, bądź innej nagłej zmiany tracić głowy. Trzeba zrobić wszystko, aby w jak najkrótszym czasie rozwiązać problem, a nerwy w tym przypadku tylko przeszkodzą.

Być o krok przed

Dostawy just in time pomimo, że są w dzisiejszych czasach ogromnie potrzebne, obarczone są dużym ryzykiem. Wszyscy rezygnują powoli z magazynowania materiałów, dzięki czemu tną koszty i mogą rozwijać swój biznes lub obniżać ceny swoich produktów –  być po prostu konkurencyjni. Niestety dostawy just in time pomimo dołożenia wszelkich starań ze strony firm transportowych nie zawsze dochodzą do skutku, ponieważ tak jak wspomniałem zależą od bardzo wielu czynników. Zwykły wiatr wpływający na rozkład promowy lub wstrzymanie pracy dźwigu powoduje ogromne opóźnienia, które często są nie do nadrobienia. Tutaj trzeba być zawsze „o krok” przed, przewidywać.

 

Zwykły wiatr uniemożliwiający pracę dźwigu może pokrzyżować nawet najlepiej zaplanowaną dostawę.

Dodatkowo w dobie dzisiejszego dostępu do informacji on-line, rozwoju narzędzi teleinformatycznych czy też przetwarzania danych „w chmurze” firmy transportowe mają coraz większe możliwości kontroli nad dostawą, z drugiej strony uniknięcia spóźnień związanych z pogodą, wypadkami, korkami czy przeprawami promowymi. Czy firmy powinny zatem podejmować tak duże ryzyko? W mojej opinii tak, ponieważ rezygnacja z tego rodzaju usługi zasadniczo podniosła by koszty gotowych wyrobów czy też realizowanych inwestycji.

 

 

Autor: Adam Jeszke – Kierownik Działu BET